Twoje najwspanialsze przeżycie

fiedotow

Lat temu siedem, 2 go listopada ok godziny 14.30 pojechliśmy do Kołobrzegu, do fotografa, odbić najnowsze zdjęcia... Duśka melduje - chyba mi wody odeszły...
Spokojnie dałem jej kluczyki od naszego Ferrari 126P - wtedy... I poszedłem (biegiem) zanieść film do wywołania. ( Siła spokoju). Później nie czyniąc paniki przejechaliśmy przez zatłoczony, jak co dzień Kołobrzeg. W domu w Dygowie zabraliśmy bez zbędnego pośpiechu -( moi starzy wyjechali!) wszystko, co kobieta w takiej chwili powinna mieć...
OK. Trochę akcji!
Szpital - Białogard.
Izba przyjęć...
OK. Zabieramy na porodówkę!
Pan (ja) przebiera się w kitel (?)

Przebrałem się w coś błękitnego...
Bvana - co to jest?
Dużo tekstów niecenzuralnych pod adresem służby zdrowia i chyba moim
3.30 coś się ostrzej zaczęło - Dunię bolą już biodra - nie krzyże!
Ciągłe głaszczę ją po czole... ( Czy wytrzymam?) Boli ją... Cholera, jak jej mogę ulżyć?
Lekarz stosuje jakiś chwyt... Coś mi każe robić - nie pamiętam, ale jestem żołnierzem, więc robię dokładnie to...
Cholera - on ma takie same włosy, jak ja, kiedy się urodziłem - jest RUDY!!!
Mam odciąć pempowinę... Cholera - gdzie jest moja prawa rękawiczka... Mam Lewą - na dobrą wróżbę... Tnę... Bvata - ale to twarde... Położna pyta - Nie zemdleje Pan? - Odpalam - "A widziała Pani trepanację czaszki za pomocą Kałasza?" Zbyś jest śliczny!!!
Godzina 4.05.

Wybaczcie mi. Ale chciałem się podzielić z Wami moim najwspanialszym wspomnieniem... Dedykuję wszystkim , którzy wahają się przed porodem rodzinnym.

Gość

Całkiem ciekawie napisane.. ale rozłożył mnie tekst o trepanacji i kałachu... BTW, pozdro dla żony i syna Smile

Paweł

PS
Ja tam się będę wahał... jeszcze przynajmniej przez 3 lata co najmniej Smile